Będzin-> Cafe Jerozolima-> oksymoron.
Taki ciąg logiczny przychodzi od razu do głowy… chociaż… Od strony ulicy Cafe Jerozolima dosyć skutecznie upodobnia się do swojego miasta. Kawiarniana witryna w ogóle nie przyciąga uwagi. Gdyby nie wcześniejszy internetowy research przeszedłbym obok nie wiedząc co straciłem. Tak, tak, w środku można tylko zyskać. I to nie tylko dlatego, że podane przez miłą panią słodkości rodem z Izraela smakują pysznie. Zyskać można przed wszystkim dlatego, że przekraczając próg lokalu wchodzimy do innego, przytulnego, nieistniejącego już świata… Od razu można odczuć, że miejsce jest stworzone przez pasjonatów, miłośników historii tak niestety tragicznej. W sobotnie popołudnie Anno Domini 2018 piliśmy sobie herbatkę w przedwojennym mieszkaniu. Ze ścian patrzyli na nas ludzie- dzieci, kobiety, rodziny- którzy kiedyś żyli w tym mieście Zagłębia. Otaczały nas przedmioty codziennego użytku, które im służyły, i mimo że miło i przyjemnie spędziliśmy ten czas- mnie nie opuszczała refleksja… Zapewne prawie wszyscy ludzie z tych fotografii nie przeżyli holocaustu. Myślę, że właścicielom i twórcom Cafe Jerozolima również chodziło o wywołanie takiej refleksji…