Czekając cały czas na prawdziwą zimę postanowiliśmy kontynuować wyprawę szlakiem zamków polskich. Ponieważ jednocześnie chcieliśmy zajrzeć do czeskiej restauracji, której nie udało nam się odwiedzić podczas ostatniego pobytu, tym razem wylądowaliśmy w Bielsku- Białej. Z powodu trwającego właśnie, gorącego przedświątecznego okresu, z pakowaniem w centrum był pewien problem. Nie ma jednak tego złego co by na dobre nie wyszło… zmuszeni zostawić samochód nieco dalej mieliśmy jednocześnie okazję na spacer w zimowo- świątecznym klimacie. Na Klarce szczególnie pozytywne wrażenie zrobił pomnik Reksia, któremu towarzyszy obecnie ogromny odpowiednik, który nie tylko świeci bożonarodzeniowymi lampkami, ale też szczeka.
Niestety, mało brakowało, a nasza wycieczka skończyłaby się na obejściu Starówki i wypiciu pysznej, gorącej czekolady (w bardzo przytulnej Blekota Sweet Factory, z przemiłą obsługą, która tak naprawdę uratowała nasze zwiedzanie). Wszystko za sprawą szczytu klimatycznego i operacji Alfa. W zamku okazało się bowiem, że do 15 grudnia obowiązuje zakaz wnoszenia na teren obiektu wszelkich toreb i plecaków. Nie było mowy o przeszukiwaniu, nie było miejsca w którym można by zakazany bagaż zostawić. Z małym dzieckiem trudno raczej podróżuje się bez ogromu niezwykle potrzebnych rzeczy, o czym doskonale wie każda mama. Ponieważ jednak kilka pieluch, mokre chusteczki i kilka książeczek stanowiły poważne zagrożenie terrorystyczne, byliśmy zmuszeni zrezygnować ze zwiedzania. Samochód zostawiliśmy zdecydowanie za daleko, żeby można było wrócić tylko po to, żeby zostawić tam torbę. Absurd tej sytuacji był tym większy, że nie było żadnego problemu, żeby wpuszczono nas z wózkiem. Kiedy w końcu wróciliśmy zostawiając niebezpieczną torbę u wspomnianych wyżej przemiłych pań kawiarni, kieszenie w kurtce miałam tak wypchane najbardziej niezbędnymi dziecięcymi rzeczami, że spokojnie mogłabym przemycić tam niejedną bombę. Ale cóż… zanim ktoś wyda jakiś zakaz, wystarczyłoby czasem po prostu trochę pomyśleć…
Jeśli chodzi o sam zamek, to naprawdę warto go odwiedzić. W soboty wstęp na wystawy stałe jest bezpłatny, i choć my skorzystaliśmy jedynie z tej opcji, i tak było co oglądać. Strzelnica z kolekcją broni, stylowo urządzone wnętrza oraz zaskakująco duża kolekcja malarstwa z Kossakiem, Witkiewiczem i Fałatem między innymi. Na dokładkę odrobina sztuki nowoczesnej. Do tego naprawdę dużo przestrzeni i porządnie ogrzane wnętrza, co w przypadku zwiedzania z małym dzieckiem, do tego zimą, nie jest bez znaczenia. Jednym słowem, kolejny z polskich zamków, który polecam każdemu. Zwiedzanie w połączenie ze spacerem bielskimi uliczkami to doskonała propozycja na spędzenie wolnego dnia.