Co zrobić, kiedy od siedzenia w domu dostaje się już kota (zwłaszcza, że choroba klarki przed Świętami uziemiła nas totalnie), aura nie pozwala jednak na wypad w góry? Trzeba znaleźć jakąś alternatywę. U nas, po dłuższym zastanowieniu i rozważeniu różnych opcji wybór padł na Lanckoronę, idealny kierunek na krótki wypad. Po pierwsze niezbyt daleko, po drugie liczyliśmy po cichu na odrobinę śniegu. I nie przeliczyliśmy się.
Lanckorona nie jest wprawdzie jakąś typowo turystyczną miejscowością, niemniej rynek otoczony drewnianymi chatami jest chyba wszystkim znany. Fajne miejsce doz robienia kilku zdjęć i ruszenia w dalszą drogę, w naszym przypadku do ruin lanckorońskiego zamku. Bardzo przyjemny spacer- droga łagodnie pnie się w górę by wkrótce wejść w las, który otulony świeżym śniegiem wyglądał naprawdę pięknie (i zimowo, co niestety możemy w dzisiejszych czasach spotkać coraz rzadziej). I choć dla takiego zamkowego laika jak ja ruiny nie były jakieś super atrakcyjne to klarka była zachwycona. Głównie dlatego, że śnieg cały czas padał gęsto, mogła więc brodzić w nim do woli.
Po spacerze w takiej iście zimowej aurze należało znaleźć miejsce, w którym można się ogrzać przy kubku gorącej herbaty. My zdecydowaliśmy się na Arka Cafe, która w Lanckoronie jest już podobno prawdziwą instytucją, nam jednak nie udało się tam trafić podczas wcześniejszej wizyty. I to był błąd, Arka to bowiem miejsce które na pewno warto odwiedzić. Bardzo przyjemy i klimatyczny wystrój, możliwość wypicia gorącej kawy i herbaty w wielu wariacjach, pyszne desery oraz naprawdę smaczne pierogi, na które także się skusiliśmy. Czyli wszystko czego potrzeba zmarzniętemu turyście….
Swoim klimatem Lanckorona przypomina mi nieco Kazimierz w zmniejszonej wersji. Cisza, spokój, wąskie uliczki w których warto się zgubić podczas spaceru. Idealne miejsce, nawet na dłuższy wypad dla tych wszystkich, którzy szukają ucieczki od zgiełku i pośpiechu dzisiejszego świata. Ja sama widzę siebie oczami wyobraźni w pokoju wynajętym w jakiejś drewnianej willi z książką w ręce albo włóczącą się leniwie po ulicach i robiącą zdjęcia. Póki jednak sytuacja rodzinna uniemożliwia taki wyjazd Lanckorona sprawdza się także świetnie na krótki wypad z dzieckiem. Zwłaszcza z takim, które uwielbia wędrówki a do szczęścia wystarczą mu dwa patyki i kamień 🙂