Nie myślałam, że na tym blogu kiedykolwiek pojawi się taka informacja, ale w ostatnią sobotę Gibskich wywiało do … Sosnowca. Mam nadzieję, że nikogo nie obrażę, ale to miasto zawsze wydawało mi się mało atrakcyjne turystycznie… Delikatnie mówiąc.
Pierwotnie planowaliśmy wypad w góry, jednak z powodu mało zachęcających prognoz pogody zdecydowaliśmy się zmienić zamiary. Przerzucając strony internetowe w poszukiwaniu inspiracji zaintrygowało mnie… egzotarium. Gdzie? W Sosnowcu właśnie.
Mimo obaw postanowiliśmy zaryzykować. Tym bardziej, że tylko nieco ponad pół godziny drogi oraz 3 zł za wstęp znacznie ograniczało ryzyko totalnej porażki. Szkoda było także wolny weekend marnować na siedzenie w domu. Pojechaliśmy więc i nie żałujemy.
Samo miasto od mojej ostatniej wizyty raczej się nie zmieniło- nie zachwyca, żeby nie powiedzieć, że jest po prostu brzydkie. I w dużej mierze zaniedbane. To samo niestety tyczy się Egzotarium, które z zewnątrz prezentuje stan tak opłakany, że nie wiadomo czy śmiać się czy płakać właśnie. Szkoda, bo miejsce naprawdę ma potencjał, jeśli jednak ktoś nie pospieszy się z remontem, łatwiej będzie je zburzyć i postawić na nowo, niż doprowadzić do stanu używalności. Za to w środku… zupełnie inna bajka. Mimo niezbyt dużej powierzchni (jeśli ktoś spodziewa się drugie gliwickiej palmiarni, na pewno będzie rozczarowany) jest co oglądać. Naprawdę dużo gatunków roślin z różnych stref klimatycznych a na dokładkę atrakcje w sam raz dla najmłodszych, czyli ptaki, gady i akwaria z rybami (Klarka spędziła prawie godzinę biegając między terrariami klatkami zamieszkanymi przez kolorowe papugi). Wszystko czyste i zadbane, widać, że na bieżąco wkłada się w to miejsce wiele pracy. Spokojnie można by postarać się o większą powierzchnię dla zwierząt i roślin, egzotarium ma bowiem wszelkie predyspozycje ku temu, by ściągać tu odwiedzających nie tylko z najbliższej okolicy. Potrzebuje jednak funduszy… i to szybko.
Ponieważ sam obiekt usytuowany jest w parku, wizytę połączyć można ze spacerem parkowymi alejkami, co oczywiście uczyniliśmy, korzystając z nie najgorszej w sumie pogody.
P. S. A tak wyglądają ścieżki rowerowe w Sosnowcu 😛