Czas tak szybko płynie, że nawet nie zauważyłam, że już rozpoczął się grudzień. Ostatnio rzadziej się odzywam, ale natłok codziennych obowiązków nie bardzo pozwala mi na bardziej troskliwe zajęciem się blogiem. Z tego też powodu nasze plany wycieczkowe musiały zostać odłożone nieco na bok, mam jednak nadzieję, że wkrótce uda nam się nadrobić zaległości. Tymczasem dzisiaj wrócę jeszcze do naszego listopadowego wyjazdu i totalnego kulinarnego zaskoczenia, jakie przeżyliśmy.
Po naszej sesji świątecznej, której wynikami już wkrótce będę mogła się pochwalić, postanowiliśmy wyskoczyć jeszcze na obiad, najlepiej niezbyt daleko. Zdecydowaliśmy się na Trzebinię i zachwalaną wszędzie restaurację L’Antica Stacione. Tego, co zastaliśmy na miejscu jedna się nie spodziewaliśmy.
Restauracja znajduje się w budynku dworca kolejowego, z ogródkiem urządzonym (nie żartuję) wprost na peronie. Spożycie obiadu z widokiem wprost na tory musi być ciekawym doświadczeniem, ponieważ jednak listopadowa aura nie zachęca raczej do jedzenia na świeżym powietrzu, udaliśmy się do środka. Mimo braku wcześniejszej rezerwacji udało nam się dostać ostatni wolny stolik (swoją drogą muszę chyba zacząć jednak rezerwować miejsca, w końcu bowiem szczęście może przestać nam sprzyjać). Wnętrze okazało się bardzo przyjemne, urządzone w stylu nieco industrialnym, największe wrażenie zrobiło na nas jednak jedzenie. Przyznam się szczerze, że w życiu po dworcowej poczekalni w niepozornej Trzebini nie spodziewałabym się tak doskonałej włoskiej kuchni. Zamówiona przeze mnie pizza była idealna, na doskonale cienkim cieście, pełna wyśmienitych dodatków a panna cotta, którą dostał Maciek, podobno najlepsza, jaką jadł w życiu (a to jest naprawdę ogromny komplement, mój mąż znany jest bowiem jako prawdziwy smakosz tego deseru). Żałuję trochę, że Czupi nie była tego dnia w najlepszym humorze i nie dane nam było dłużej rozkoszować się atmosferą tego miejsca, z drugiej jednak strony mamy pretekst, aby tam wrócić. I myślę, że zrobimy to na pewno. A wszystkich, których moja recenzja zainteresowała zachęcam, aby sami się przekonali jak dobrze można zjeść w „dworcowej jadłodajni” ;).