Będąc w tym roku na Pomorzu nie mogliśmy nie wypróbować tamtejszych ścieżek rowerowych. Nie mieliśmy wprawdzie swoich dwóch kółek, z wypożyczeniem rowerów nie ma chyba jednak teraz większego problemu, zwłaszcza w miejscowościach turystycznych. Dlatego my również zdecydowaliśmy się na wypożyczalnię. Wiadomo, nie jest to najczęściej sprzęt najwyższych lotów i powiem szczerze, mieliśmy pewne obawy czy damy radę przepedałować całą trasę rowerem bez przerzutek, jednak zaryzykowaliśmy. Za dwa rowery z fotelikiem dla dziecka wypożyczone na cały dzień zapłaciliśmy 80 zł.
Za namową szwagra, który trochę już zjeździł na rowerze okolice Darłowa, zdecydowaliśmy się na niebieską trasę, a dokładnie jej część prowadzącą z Darłówka Wschodniego do Jarosławca. Do przejechania jest ok. 16 km w jedną stronę, jest to jednak naprawdę bardzo przyjemna trasa. Jedziemy płasko jak po stole, praktycznie cały czas wzdłuż wybrzeża, widoki więc są naprawdę nieziemskie. Gdyby nie fakt, że trafiliśmy naprawdę na bardzo wietrzną pogodę, co chwila chyba zatrzymywałabym się i schodziła na plażę aby podziwiać widoki i robić zdjęcia. Cała trasa jest jednak dość dobrze osłonięta, nawet kiedy nad samym morzem chce nam urwać głowę można spokojnie pedałować. W trakcie jazdy polecam wszystkim, zwłaszcza jadący z małymi dziećmi, postój w miejscowości Wicie. Tuż obok ścieżki znajduje się skwer z placem zabaw, jest także kawiarnia gdzie można posilić się lodem, gofrem i kawą oraz zejście na plażę jeśli tylko pogoda dopisuje. Nasze dzieciaki były zachwycone. Za Wiciami, w kierunku Jarosławca, ścieżka odbija nieco od brzegu morza biegnąc odtąd wzdłuż jezdni. Cały czas jest to jednak odrębna, wydzielona trasa, bez ruchu samochodowego, gdzie bezpiecznie i bez obaw jeździć można także z dzieckiem. Najmniej przyjemną częścią całej wyprawy był sam pobyt w Jarosławcu, ograniczony przez nas do minimum. Już na pierwszy rzut oka miejscowość ta sprawia wrażenie typowo kolonijnej a ogrom młodzieży nie zwracającej uwagi gdzie ani jak chodzi nie ułatwia poruszania się, zwłaszcza na rowerze. W samym Jarosławcu wejść można jednak na latarnię morską, zajrzeć do Muzeum Bursztynu czy opisanej już wcześniej przez mnie papugarni i motylarni, zdecydowanie jednak na wycieczkę lepiej wybierać godziny przedpołudniowe. Albo wizytę nad morzem poza sezonem, którą szczerze polecam i opisuję tutaj.
Z całej wycieczki wracaliśmy tą samą trasą, istnieje jednak możliwość zrobienia pętli i powrót do Darłowa przez Rusinowo i Drozdowo. Cała trasa nosi nazwę Dużej Pętli Nadmorskiej i pozwala na przejechanie 37 km (w naszej wersji jest ich „jedynie” 32). My jesteśmy jednak w pełni usatysfakcjonowani. Polskie wybrzeże jest naprawdę przepiękne a zobaczenie go z perspektywy rowerowego siodełka sprawiło, że mam ochotę na zdecydowanie więcej.