Ponieważ nasza rodzina wkrótce się powiększy i coraz ciężej już nosić mi ze sobą stale powiększający się słodki balast, postanowiliśmy zakończyć górski sezon wycieczką na Kotarz. Jak się okazało, ze względów zdrowotnych Maciek musiał zostać na dole, nasza wycieczka była więc typowo babskim wypadem. Nie licząc oczywiście lokatora płci męskiej zamieszkującego w brzuchu.
Kotarz jest szczytem, który idealnie nadaje się dla wszystkich rozpoczynających dopiero przygodę z górami. Jest także wprost stworzony dla rodzin z dziećmi. Jeśli wystartujemy z Przełęczy Salmopolskiej czeka nas 3 km marszu w jedną stronę jednak praktycznie bez żadnych trudności, różnica wysokości to bowiem jedynie 84 metry. Jest to więc praktycznie spacer prostą drogą, którą przez całą długość prowadzą nas znaki koloru czerwonego. Szlak prowadzi lasem, nie mamy więc okazji podziwiać spektakularnych widoków, są jednak krzaczki, kamyczki i patyki, czyli wszystko co najciekawsze dla młodych adeptów wędrowania. Po drodze można zawitać także do Chaty Grabowej- na Grabowej wystarczy zmienić kolor szlaku na czarny, by po niespełna kilometrze znaleźć się pod schroniskiem. A jest to schronisko dla dzieci wprost idealne. Ogród bajek wieńczący Szlak Utopca prowadzący z Brennej i niewielki plac zabaw ucieszą na pewno każdego malucha. Do tego możliwość odpoczynku i posilenia się przed dalszą drogą.
Sam Kotarz wejście na szczyt wynagradza nam przyjemną polanką idealną na piknik, i odrobiną otwartej przestrzeni z widoczkiem. Po zrobieniu pamiątkowych zdjęć i posileniu się tradycyjnymi górskimi muffinkami razem z moją małą wędrowniczką rozpoczęłyśmy schodzenie w dół. Droga powrotna ze względu na brak trudności i niewielki dystans, który musiałyśmy pokonać, minęła nam szybko i w przyjaznej atmosferze. Na dole czekał już na nas dumny tata i mąż, po czym wspólnie udaliśmy się na obiad do znanego nam już z wcześniejszych wypadów zajazdu Biały Krzyż. Posiłek i tym razem był zacny, najedzeni i dumni z kolejnego zdobytego szczytu wróciliśmy więc do domu.
Jaki wniosek nasuwa się po tej wycieczce? Czasem warto odpuścić wielką wspinaczkę i wybrać się po prostu na górski spacer. Bliskość przyrody i odrobina ruchu zawsze działają kojąco i sprawiają, że człowiek z naładowanymi bateriami ma siłę na dalsze działania.