Szwajcaria Kaszubska wydaje się być idealnym miejscem na wypoczynek w tych nieco dziwnych, covidowych czasach, zwłaszcza dla osób, które tak jak my, lubią spędzać czas aktywnie. Mnogość tras, zarówno pieszych jak i rowerowych est taka, że można przyjechać tu naprawdę na bardzo długo i każdego dnia odkrywać nowe zakątki regionu. My podczas naszego wyjazdu zdecydowanie postawiliśmy na rowery a kolejną trasą, którą postanowiliśmy przemierzyć był Szlak Rowerowy Trzech Jezior oznaczony na całej swojej długości kolorem niebieskim. Szlak startuje w miejscowości Przywidz, w okolicach Skate Parku i jest pętlą, z niedługim, ok. 2- kilometrowym szlakiem dojazdowym. Długość całej trasy to ok. 28 km.
W miejscu, w którym szlak się rozpoczyna nie przewidziano wprawdzie miejsca na zaparkowanie samochodu, my jednak zrobiliśmy do dosłownie kilkadziesiąt metrów dalej, pod sklepem Delikatesy Centrum (czy coś w tym stylu). Stamtąd przemieszczamy się kawałek ścieżką rowerową by po chwili skręcić do Piekła Dolnego :), skąd droga asfaltowa zaprowadzi nas do początku pętli. Tu czeka nas poważny dylemat, w którą stronę ruszyć, pętla ma bowiem to do siebie że bez względu na to, w którą stronę nie ruszymy będzie dobrze 🙂 My zdecydowaliśmy się na jazdę w kierunku Czarnej Huty, co jak się okazało było niezwykle trafnym wyborem, tylko jeden z mijanych podjazdów okazał się bowiem na tyle stromy by zmusić nas do zejścia z rowerów.
Szlak, mimo iż nazwany Szlakiem Trzech Jezior, na własne oczy pozwala podziwiać tylko jedno z nich, Jezioro Połęczyńskie. Między pozostałymi po prostu kluczy, niemniej pozostając szlakiem bardzo przyjemnym widokowo. Jego przebieg to głównie pola, lasy i pagórki Szwajcarii Kaszubskiej co sprawia, że miejscami panoramy są naprawdę rozległe. Dodatkowym bonusem dla podróżujących z dziećmi jest fakt, że na trasie znajdują się aż dwa place zabaw- przy starej szkole w Klonowie Górnym oraz, również przy szkole- w Nowej Wsi Przywidzkiej. Nas podczas postoju pod drugą z nich spotkała dodatkowa przygoda- zainteresowały się nami dwie kozy, które przeskoczyły przez szkolny płot i próbowały skonsumować mi bluzę. Przegonione spokojnie jednak zajęły się skubaniem trawy podczas gdy Klarka szalała na placu zabaw.
Po zamknięciu pętelki krótki dojazd asfaltem do miejsca, w którym zostawiliśmy samochód i kolejna super wycieczka zaliczona. Jeśli kogoś interesuje bardzo dokładny opis trasy wraz z zaznaczonymi punktami charakterystycznymi to polecam zajrzeć tutaj. A przed nami kolejne wyprawy, którymi wkrótce się z Wami podzielę.