Nareszcie. Pamiętam, że wyjazd ten zaplanowaliśmy odpoczywając w hotelu w Atenach po intensywnym dniu pełnym zwiedzania i- udało się. Kolejny etap projektu „Gibscy na europejskich dróżkach” za nami. Czas podzielić się wrażeniami.
Ponieważ stolica Portugalii powitała nas dość niepewną pogodą postanowiliśmy nieco przeorganizować nasze plany i zacząć zwiedzanie od miejsc, w których ewentualny deszcz nie będzie nam przeszkadzał. W ten właśnie sposób trafiliśmy do Parku Narodów.
Cały teren jest bardzo nowoczesny i starannie zaplanowany, tu bowiem w 1998 r. odbywało się EXPO. Tutaj także znajduje się największe europejskie oceanarium, wizytę w którym polecam naprawdę każdemu. Bilet dla osoby dorosłej kosztuje 19 euro (dzieci do 3 r. ż. wchodzą za darmo) i choć nie jest to mała kwota za tę cenę przeżyć możemy naprawdę mnóstwo wrażeń.
Centrum Oceanarium stanowi ogromny basen, w którym pływają rekiny, płaszczki, tuńczyki a nawet… pingwiny- my natomiast podziwiać możemy życie na różne głębokości przemieszczając się pomiędzy kolejnymi piętrami. Prócz tego wzdłuż całej trasy zwiedzania ulokowane są mniejsze akwaria posegregowane zgodnie z tym, na jakim obszarze występuje dany gatunek. Prócz tych typowo podwodnych swoje miejsce w Oceanarium znalazły także wspomniane już wcześniej pingwiny, wydry oraz kilka gatunków ptaków, w tym przezabawne maskonury.
Na uwagę zasługuje także wystawa rzeźb zrobionych ze śmieci wyłowionych z oceanu (straszne, co nasz gatunek robi z tą planetą) oraz kącik dla dzieci zapoznający naszych milusińskich z tematyka ekologii i recyclingu. Jednym słowem dla nas były to dwie godziny wyśmienitej nauki i zabawy a pewna jestem, że w miejscu tym można spędzić o wiele więcej czasu.
Tuż obok Oceanarium mieści się Pawilon Wiedzy i Nauki , czyli lizbońskie Centrum Nauki Kopernik. Za 4- osobowy bilet rodzinny zapłaciliśmy 25 euro i choć większa część centrum przeznaczona jest raczej dla starszych dzieci Klarka też świetnie się bawiła. Zwłaszcza w trefie przeznaczonej dla młodszych zwiedzających.
Dużą frajdę sprawiły jej także fontanny w Ogrodzie Wody, który otacza Oceanarium i Pawilon.
Będąc w Parku Narodów warto przejechać się także kolejką linową czyli Telecabine Lisboa. Wagoniki dojeżdżają pod Wieżę Vasco da Gama w kształcie żagla portugalskiej karaweli. Tuz za wieżą ciągnie się most tego samego patrona i choć wejście na niego jest niemożliwe ponieważ biegnie tamtędy autostrada, warto popatrzeć jak niknie w oddali. Aż trudno uwierzyć, ze te 17 km (najdłuższy most w Europie) łączy dwa brzegi Tagu, które w końcu jest tylko (albo aż) rzeką.
Wizyta w Parku Narodów to na pewno wyprawa jeśli nie na cały, to na większą część dnia. I myślę, że warto ją odbyć choćby dlatego by przekonać się jak różnorodne potrafi być to miasto. I że mimo nowoczesnego charakteru dzielnicy tradycyjne pasteis de nata smakują tu tak samo dobrze.
P. S. Gratuluję wszystkim, którzy dotarli do końca i jednocześnie ostrzegam. Przygotujcie się na kolejne tasiemce suto okraszone zdjęciowym spamem 🙂