Nasz wyjazd do Grecji to jednak nie tylko zwiedzanie Aten, w przerwie między oglądaniem starożytnych ruin postanowiliśmy bowiem odwiedzić Pireus. Dojazd nie stanowi żadnego problemu ponieważ bezpośrednio do Pireusu dojeżdża jedna z linii ateńskiego metra. Tak więc ok. 30 min w wagonie i jesteśmy na miejscu. Niestety wrażenie po wyjściu z peronu nie jest zbyt dobre, tym miejscu bowiem miasto jest po prostu brzydkie. Sytuacji nie ratuje nawet obecność morza, ogranicza się ona bowiem jedynie do portu i to typowo przemysłowego. Spodziewałam się wprawdzie, że nie jest to perełka, mimo wszystko jednak wrażenie nie było najlepsze. Po chwilowej konsternacji postanowiliśmy jednak ruszyć dalej prosząc niezastąpionego Google aby doprowadził nas do mariny. Sytuacja faktycznie znacznie się poprawiła gdy trafiliśmy na typowo turystyczny już, nadmorski deptak. Zachwytu wprawdzie nie było, ale okolica była już znacznie przyjemniejsza dla oka. Po co tak naprawdę tu przyjechaliśmy dowiedziałam się jednak dopiero gdy dotarliśmy do zejścia na plażę. Szum morza i możliwość posiedzenia na piasku w środku zimy- bezcenna. Do tego temperatura wody oscylująca w granicach naszego Bałtyku letnią porą. Dla mnie wprawdzie zdecydowanie za niska żeby spróbować zamoczyć większą część ciała, ale kilku amatorów kąpieli się znalazło. Oczywiście największą radość z całej wyprawy miała Klarka, którą bez reszty pochłonęło przesypywanie piasku i przerzucanie kamyków. Byłam pewna, że będziemy musieli zabierać ją stamtąd siłą, jednak ogrom wrażeń i szum fal zrobiły swoje. Dała się przekonać do odpoczynku w wózku i po kilku minutach smaczni spała.
W drodze powrotnej udało nam się jeszcze trafić do całkiem miłek knajpki, gdzie miałam okazję zobaczyć największe jak dotąd w moim życiu krewetki. Owoce morza- ok, ale jeśli mój obiad ma na mniepatrzeć, zdecydowanie wolę moussakę 🙂 Niemniej było naprawdę smacznie i sympatycznie.
A co do samego Pireusu- warto, ale tylko w przypadku, kiedy dysponujemy dodatkowym wolnym czasem. Na siłę nie ma sensu upychać tej wycieczki w napiętym harmonogramie, miasto bowiem niczym szczególnym nie zaskakuje. Chyba, że mamy ochotę posiedzieć na plaży lub jesteśmy fanami luksusowych jachtów- wtedy jak najbardziej tak!