Z moich obserwacji wynika, że ludzie dzielą się an takich, którzy lubią aktywny wypoczynek, a tym samym kempingi, i takich, którzy nie wyobrażają sobie wakacji bez tak zwanych luksusów, czyli leżak, basen, wóda i żarcie bez ograniczeń. Ci pierwsi, do których należę, też czasem lubią sobie poleżeć i nie odżegnują się od wypasu raz na jakiś czas. Drudzy zaś często postępują na zasadzie nie, bo nie. To tak jak z moją ulubioną potrawą:
– Lubisz tatara?
– Nie, brrr, ohyda. Jak można jeść surowe mięso?!
– A próbowałeś kiedyś?
– Nie.
Fakt, żeby jechać po namiot (czy nawet wypasionym kamperem), trzeba chcieć. Trzeba sobie przygotować te wszystkie kuchenki, butle, plastikowe naczynka, śpiwory, materace, itd. Potem za to spędza się czas bardzo aktywnie- zwiedza, spaceruje, jeździ na rowerze. Trudno siedzieć cały dzień pod pałatką przecież. To wszystko sprawia, że biwakowanie skupia pewien określony typ ludzi. Fajnych ludzi. Jest sympatycznie i przyjacielsko. Trochę tak jak na górskim szlaku, gdzie prawie wszyscy mijając się mówią sobie „cześć” z uśmiechem. Lubię to.
Często też niechęć do podróżowania ze śledziami od namiotu bierze się ze stereotypów. Przynajmniej u nas w kraju. Nie dziwi mnie to. Sam wyrosłem w PRL-u i gdy przypomnę sobie wczesne pola namiotowe z nieczynnym prysznicem i dołem kloacznym, to zadaję sobie pytanie: jak przeżyłem? Jak nie umarłem na cholerę? No jak? Ano młody byłem i alternatywy nie było. Podobnie jak paszportu.
Tymczasem świat się zmienił a przede wszystkim otworzył drzwi. Możemy bez ograniczeń jeździć po całej Europie. A tam wysoki standard gwarantowany. Korzystajmy póki można.
Nie wszyscy wiedzą, ale kempingom przyznawane są gwiazdki. Aby je otrzymać muszą one spełniać wymagania określone w ministerialnych rozporządzeniach. Cztery gwiazdki to bardzo wysoki pułap, taki jak w Camping Village Poljana .
My dodatkowo korzystamy z rekomendacji Vacansoleil. Czyste toalety i prysznice, specjalne łazienki dla matki z małym dzieckiem, pralnia, suszarnia, lodówki, stanowiska do zmywania naczyń, punkt medyczny oraz całodobowa ochrona. To wszystko znaleźliśmy w Chorwacji. Wydzielone stanowisko biwakowe (ponad 50 m2) z przyłączem prądu i wody dają pełen komfort. Na miejscu był oczywiście plac zabaw, dwie kawiarnie, restauracja i sklep spożywczy. Działają też grupy animatorów, z którymi można pograć w siatkówkę, skorzystać z zajęć fitness lub jogi, albo „sprzedać” dzieci. Jak dla mnie full wypas. Aha, bankomat z menu w języku polskim pomaga w zwiększeniu wakacyjnych wydatków 😉
Mam nadzieję, że dane będzie nam poznać jeszcze wiele miejsc w Europie korzystając z usług nowoczesnych miejsc biwakowych. Próbujcie! A tym wszystkim, którzy wahają się, czy namiot jest dobrym pomysłem na wakacje nawet z małym dzieckiem, mówię- oczywiście, że tak. Przy odrobinie dodatkowej organizacji i wyborze właściwego miejsca, taki wypad prawie niczym nie różni się od wakacji w hotelu. Może poza tym, że maluch całe dnie może hasać na świeżym powietrzu a rodzice nie są skazani na pobyt w pokoju, kiedy wieczorem latorośl pójdzie spać. Wystarczy przenieść imprezę przed namiot.
Zresztą spójrzcie na Czupi… Chyba nie wygląda na niezadowoloną? 🙂