Będą kilka dni w Beskidzie Małym nie mogliśmy odmówić sobie tej przyjemności i przy okazji nie wybrać się w góry. Zależało nam jednak na niezbyt długim i niezbyt męczącym spacerze, ot taka przyjemna wycieczka na kilka godzin, zdecydowaliśmy się więc na najniższy szczyt Korony Beskidu Małego, czyli Żurawnicę. Rozpoczęliśmy tym samym kolejny projekt cyklu Koron, zdradzając na jakiś czas nasz ukochany Beskid Śląski.
Szlak, którym my zdecydowaliśmy się iść prowadzi z Krzeszowa i jest to niedługa, ok. 5- cio kilometrowa pętelka. Samochód zostawić można na niewielkim gruntowym parkingu naprzeciwko pizzerii skąd startowaliśmy na szlak czerwony. Jeśli ktoś ma ochotę zacząć pętlę w drugą stronę, zaparkować można także na dużym parkingu w okolicy kościoła. Początkowa część trasy prowadzi asfaltem wśród zabudowań, jest to jednak droga uczęszczana raczej rzadko i to wyłącznie przez mieszkańców. Za plecami zaobserwować można natomiast, może nie powalającą, ale całkiem przyjemną panoramę niedalekich łąk i pól rozciągających się na wzgórzach. Za ostatnim z domów ścieżka wchodzi w las i od razu zaczyna dość ostro piąć się w górę. Szlakiem szło się dość ciężko, widać było, że po obfitych opadach deszczu został on znacznie wymyty, dlatego też wędrować trzeba było raczej skrajem ścieżki. Może i niewygodnie, ale dało się zrobić- wszyscy poradzili sobie świetnie łącznie z naszym 11- letnim yorkiem. Szlak na Żurawnicę w całości prowadzi lasem, nie ma więc co liczyć na piękne widoki. Podobnie jest z samym szczytem, nie znaczy to jednak bynajmniej, że jest nudno. Na górze znajdują się bowiem ciekawe formacje skalne, na które trzeba się troszkę wspiąć a wiadomo, że nie ma nic ciekawszego podczas górskiej wycieczki niż zabawa w kozicę- przynajmniej dla Klarki. Jeśli na szczyt wchodziliśmy za znakami czerwonymi teraz proponuję zmienić szlak na zielony, w ten sposób zamkniemy całkiem zgrabną pętelkę. Droga powrotna także jest znacznie przyjemniejsza- początek szlaku przypominał mi nieco Rezerwat Zimny Dół, później wędrujemy już lasem, na mijanych polanach mając okazję podziwiać nieco szersze panoramy Beskidów. Końcówka wycieczki na powrót prowadzi nas między zabudowaniami Krzeszowa, jest to jednak tak malownicza miejscowość, że idzie się naprawdę bardzo przyjemnie. I mimo iż wędrujemy asfaltem ruch samochodowy praktycznie tu nie istnieje, natomiast widoki na pagórki rozpościerające się za zabudowaniami naprawdę cieszą oczy.
Wejście na Żurawnicę na pewno nie było ani jedną z najbardziej fascynujących ani najpiękniejszych górskich wycieczek. Jest jednak na pewno fajnym pomysłem kiedy mamy do dyspozycji zaledwie kilka godzin a chodzi za nami wyprawa w góry. Lub po prostu leśny, przyjemny spacer. Taki zresztą jest właśnie Beskid Mały- może nie do końca spektakularny i dostarczający niezapomnianych przeżyć, ale za to dostępny dla każdego i jakiś taki bardzo swojski. Polecam sprawdzić każdemu, kto jeszcze nie próbował. My na pewno wrócimy- i to może jeszcze w tym sezonie.
Z Krzeszowa na Żurawnicę
Krzeszów Górny -> Żurawnica, Kozie Skały (szlak czerwony)
Żurawnica, Kozie Skały -> Krzeszów, kapliczka (szlak zielony)
Krzeszów, kapliczka -> Krzeszów Górny (szlak zielony)
dystans: 5,1 km
suma podejść: 260 m
suma zejść: 259 m
czas przejścia: 1h 53 min