Coś na ząb – Sucha Beskidzka

Drugi miesiąc życia Czupurka to jednocześnie jej pierwszy dłuższy wyjazd. Jak na prawdziwą turystkę przystało. Kto by tam siedział w domu kiedy można podróżować. A ponieważ mamy cudowną możliwość zaszycia się w drewnianym domku w Beskidzie Małym, ochoczo z niej skorzystaliśmy. Mieliśmy nadzieję nie tylko zwiedzić nieco okolicę, ale i znaleźć jakieś nowe, ciekawe miejsce, które polecić można wszystkim szukającym w tej okolicy czegoś smacznego na ząb.

  Mimo towarzyszących nam od początku sierpnia upałów jakoś nie potrafiliśmy wysiedzieć w domu. Taka już chyba natura Gibskich. Ponieważ jednak aura nie sprzyjała dłuższym wypadom, zwłaszcza z Maleństwem, zdecydowaliśmy się pojeździć trochę po najbliższej okolicy. Koła naszej niezastąpionej Dacii Logan zawiozły nas w pierwszej kolejności do Suchej Beskidzkiej.

Niewielkie miasteczko zwiedziliśmy wzdłuż i wszerz oglądając miejscowy zamek zwany „Małym Wawelem”, spacerując po zamkowym parku oraz przechadzając się miejskimi ulicami. Ot, taki wypad na pół dnia. Nadwątlone przez upał siły postanowiliśmy zregenerować podczas obiadu. Szukając czegoś na ząb nie zdecydowaliśmy się jednak na najbardziej znane chyba w tym mieście miejsce, a mianowicie Karczmę Rzym. Za namową moich ukochanych teściów kroki swe skierowaliśmy do restauracji Magnolia, i to był strzał w dziesiątkę. Zamówiona przeze mnie pizza z gruszką, gorgonzolą i octem balsamicznym oraz miętowe semifreddo z czekoladową nutą były naprawdę wyborne. Podobne zdanie mieli moi współtowarzysze, może z wyjątkiem Czupurka, która póki co preferuje napój mleczny 🙂 Do tego całkiem przyjemny ogródek a wszystko to przy bocznej, spokojnej ulicy. Tak więc wszystkim serdecznie i z czystym sumieniem polecam.

A  wszystkich ciekawych, jakie jeszcze atrakcje postanowiłam zafundować Młodej podczas jej pierwszej podróży odsyłam tutaj i tutaj.

 

coś na ząb
coś na ząb
coś na ząb
coś na ząb
coś na ząb

Zajrzyj do....

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *