„Aktywne dziecko aktywnej mamy”- moja własna misja pod tym kryptonimem rozpoczęła się w 2017 roku, choć jeszcze na długo przed zajściem w ciążę zastanawiałam się, jaka zmiana czeka aktywną kobietę po urodzeniu dziecka. Z czego musi zrezygnować? I czy ograniczenia te z czasem nie stają się zbyt dotkliwe? Nie miało to oczywiście żadnego wpływu na fakt, że bardzo pragnęłam zostać mamą. Postanowiłam jednak nie rezygnować z mojej miłości do aktywnego trybu życia. Obiema rękami bowiem podpisać się mogę pod stwierdzeniem, że szczęśliwa mama to szczęśliwe dziecko. Frustracja zaś i przekonanie o swoim ogromnym poświęceniu mogą tylko maluszkowi zaszkodzić.
Swoje czysto teoretyczne przekonanie mogłam zacząć weryfikować od 2 lipca, kiedy to na świecie pojawił się Czupurek, oficjalnie znany jako Klara. Z ogromną radością, a nawet ulgą przyjęłam fakt, iż chęci nie rozminęły się za bardzo z rzeczywistością. Od pierwszych dni starałam się zabierać Małą wszędzie, gdzie tylko sama się wybierałam. I tak mając dwa tygodnie zaliczyła chrzest swojego kuzyna. Tydzień później dwudniowy wyjazd na imieniny babci do letniego domku na wsi, gdzie zresztą spędzamy z małymi przerwami cały sierpień. I co? Zupełnie nic. To znaczy nic złego się nie stało. Dziecko jest zdrowe, zadowolone, bardzo lubi spędzać czas poza domem a i najbliżsi chyba już przyzwyczaili się do nieco kontrowersyjnych pomysłów matki. Wprawdzie nie jest to kontrowersja na miarę wycieczki z niemowlakiem do Tajlandii, ale myślę, że niektórym nawet moje skromne pomysły nie mieściły się początkowo w głowie 🙂
A dla wszystkich, którzy poszukują dowodów na to, że z maluchem można tak naprawdę wszystko podrzucam kilka linków do blogów, którymi ja sama często się inspiruję:
I trochę prywaty, czyli „Aktywne dziecko aktywnej mamy” w praktyce :
Góry:
Polska:
Europa:
A oto kilka migawek z naszego sierpniowego chilloutu w Ponikwi. Czyż nie jest cudnie?
Zdjęcia sugerują, że Czupurek śpi całymi dniami, ale to nieprawda 🙂