Dzisiejszy wpis będzie raczej krótki nie mogłam jednak odmówić sobie przyjemności opisania tej wycieczki, każdą trasę startującą z Ponikwi traktuję bowiem trochę sentymentalnie. To tam przecież zaczęła się nasza górska przygoda z Klarką. Poza tym te wycieczki zaczynają się zupełnie inaczej. Nie ma jazdy samochodem, korków, szukania parkingu (choć te problemy ze względu na porę o jakiej jeździmy zdarzają nam się stosunkowo rzadko). Wystarczy wyjść przed dom, rozejrzeć się po rozsianych wokoło szczytach i ruszyć w drogę. Tak też postanowiliśmy uczynić w długi, majowy weekend, chociaż prognozy przekonywały raczej aby nie ruszać się z okolicy pieca w którym wesoło trzaskał ogień.
Nasz wybór padł na Bliźniaki- krótko, blisko i niezbyt wysoko, szczyt ma bowiem jedynie 564 m n. p. m. Wędrówkę rozpoczęliśmy szlakiem niebieskim, który z Wadowic, przez Ponikiew ciągnie się aż na Leskowiec. Jeśli przyjeżdżamy samochodem możemy zaparkować go na parkingu przy drodze niedaleko kościoła lub trochę wyżej, pod cmentarzem, do szlaku jednak w tym wypadku trzeba będzie kawałek podejść. Jeśli natomiast chcemy wydłużyć sobie wycieczkę i przespacerować się wzdłuż Ponikwi, duży parking znajduje się pod pizzerią „Czartak” tuż przy drodze prowadzącej z Wadowic do Suchej Beskidzkiej. W okolicach sklepu szlak odłącza się od głównej drogi i zaczyna powoli piąć się w górę. Początkowo idziemy między zabudowaniami by po chwili zostawić za sobą wioskę i zacząć wspinać się leśną ścieżka, która powoli, ale systematycznie prowadzi nas coraz wyżej. Przy ścieżce umieszczone są obrazy przedstawiające stacje Drogi Krzyżowej, która zaczyna się tuż przy budynku kościoła. Szlak niebieski doprowadza nas aż na Przełęcz Czesława Panczawiekicza- polskiego działacza turystycznego, animatora i pedagoga. Tutaj szlak niebieski krzyżuje się z żółtym, który w jedną stronę zaprowadzi nas do Kleczy Górnej, w drugą zaś na Bliźniaki i Ostry Wierch i dalej, aż do Inwałdu. My decydujemy się na ten drugi wariant, czyli ruszamy ścieżką w lewo. Od przełęczy pozostaje nam do pokonania już tylko 50 m przewyższenia, szlak schodzi jednak to w górę, to w dól, czeka nas więc jeszcze odrobina wspinaczki. Trasa nie jest w żadnym stopniu widokowa, cały czas wiedzie przez las, wkrótce przed szczytem odsłania się jednak całkiem rozległa panorama, gdzie możemy podziwiać nawet fragment zalewu w Świnnej Porębie. Widoki byłyby na pewno bardzie okazałe gdyby pogoda tego dnia okazała się nieco łaskawsza, my jednak nie narzekaliśmy, idealnie bowiem udało się nam wykorzystać okno pogodowe tego dnia na bardzo miły spacer. Sam szczyt schowany jest w lesie jest jednak oznaczony tabliczką, nie przegapimy więc go nawet bez mapy. Wracamy tą samą trasą co daje nam wycieczkę o długości 5 km (w obie strony) i różnicy wysokości 233 m.
Bliźniaki są idealnym szczytem kiedy poszukujemy wycieczki o niezbyt dużym stopniu trudności, w ciszy i spokoju. Na pewno nie jest to często uczęszczany szlak o czym najlepiej może świadczyć fakt, że Maciek, chociaż Ponikiew jest jego drugim domem i bywał tu od urodzenia, wcześnie nigdy na niego nie trafił. A ja coraz bardziej skłaniam się ku temu by to właśnie Beskid Mały stał się naszym następnym „koronnym kierunkiem po Beskidzie Śląskim. Wygląda bowiem na to, że ma naprawdę wiele ciekawych i nieodkrytych miejsc do zaoferowania.
Z Ponikwi na Bliźniaki
Ponikiew -> Przełęcz Czesława Panczakiewicza (szlak niebieski)
Przełęcz Czesława Panczakiewicza -> Bliźniaki (szlak żółty)
dystans: 5 km
suma podejść: 233 m
suma zejść: 233m
czas przejścia: 2 h 10 min