Ostatni dzień naszych górskich wypraw powitał nas zdecydowanie lepszymi prognozami pogody niż do tej pory. Po sprawdzeniu obrazu z tatrzańskich kamer zdecydowaliśmy- wjeżdżamy na Kasprowy Wierch. Podczas moich dotychczasowych zimowych wypraw do Zakopanego jakoś nigdy nie udało mi się zrealizować tego małego marzenia, żeby znaleźć się na nieco większej wysokości właśnie zimą.
Z domu wyruszyliśmy kilka minut przed 9 i po zostawieniu samochodu na jednym z parkingów podreptaliśmy w kierunku Kuźnic. Na szczęście okazało się, że jesteśmy wystarczająco wcześnie, żeby nie spędzić w kolejce pół dnia. Po ok. pół godziny czekania udało nam się dostać bilety i wyruszyć w górę. Nie jest to tania wyprawa (bilet normalny w obie strony kosztuje 69 zł, ulgowy 59 zł, dzieci do lat 4 na szczęście gratis:) ), dla mnie to jednak póki co jedyna opcja, żeby zimą znaleźć się na trochę większej wysokości 🙂 Przejażdżka trwa ok. 15 min., z jedną przesiadką do innego wagonika, na wysokości Myślenickich Turni.
Już czekając w kolejce i podziwiając widoki z kamer zainstalowanych na szczycie wiedzieliśmy, że z pogodą trafiliśmy idealnie. Błękitne niebo, doskonała widoczność i chmury spowijające doliny, gdzieś daleko w dole. Na górze oczywiście dość dużo ludzi, zwłaszcza narciarzy, ale nie przeszkadzało nam to w kontemplowaniu piękna widoków. Po małej przechadzce po szczycie i zrobieniu odpowiedniej ilości pamiątkowych zdjęć, wstąpiliśmy jeszcze do restauracji na najdroższą herbatę i szarlotkę świata, po czym zjechaliśmy na dół.
Wyjazd kolejką na szczyt to jednak było dla nas za mało. Góry postanowiliśmy pożegnać spokojnym spacerem do schroniska na Kalatówkach, który z Kuźnic zajmuje nie więcej niż 40 min w jedną stronę. Droga delikatnie pnie się w górę, nie są to jednak żadne poważne trudności. Na miejscu tradycyjnie herbatka i pamiątkowa pieczątka dla naszego najmłodszego turysty, po czym powrót tą samą drogą, samochód i do domu. No w sumie nie prosto do domu, po drodze zatrzymaliśmy się jeszcze na obiad, o tym jednak już w kolejnym poście. Tym razem oddam głos Maćkowi, który podzieli się z Wami swoimi spostrzeżeniami na temat kulinarnych atrakcji Zakopanego. Spodziewajcie się więc szczerej, o ile nie brutalnej recenzji 🙂 Już teraz zapraszam 🙂